Zajęcia pozaszkolne

Balet, ceramika, a może karate?

Małgosia chodzi na balet, ceramikę, jazdę konną, malarstwo i warsztaty aktorskie. Uczy się angielskiego, niemieckiego i włoskiego. Należy do kościelnego chóru, prężnie działa na rzecz koła ekologicznego. W przerwach zajęć... śpi, bo na inne przyjemności nie starcza jej czasu. Poznajcie Małgosię: 10-letnią dziewczynkę, o której rodzice mówią z dumą – jest wyjątkowa.


Rzeczywiście, to pierwsze co przychodzi mi na myśl, gdy witam się z małą. Potem dołącza drugie wrażenie: Małgosia wygląda na mądrą, ale i bardzo zmęczoną dziewczynkę. Musimy rozmawiać krótko i w biegu, bo właśnie szykuje się do wyjścia z domu. O 15-tej ma zajęcia z malarstwa w Młodzieżowym Domu Kultury, potem od 17.00 do 18.30 angielski, a od 19-tej pół godziny chóru. Lekcje? – Odrabia zaraz po szkole albo następnego dnia rano, kiedy ma do szkoły na popołudnie – wyjaśnia jej mama.

Małgosia jest jedynaczką. Planowaną i wyczekiwaną przez rodziców. I to długo – Anna i Maciej starali się o dziecko przez siedem lat.


Wszystko, co najlepsze

- Postanowiliśmy, że damy jej wszystko, co najlepsze. Ale nic nie zrobi się samo, dlatego chcemy, aby Małgosia poznała wszystkie możliwości i sama wybrała kierunek studiów, który będzie nie tylko przyszłościowy, ale i będzie mieścił się w jej zainteresowaniach.

Słuszne podejście, tyle, że do podjęcia studiów dziewczynka ma jeszcze sporo czasu. Nie marnuje go jednak – w jej grafiku nie ma dnia bez zajęć pozaszkolnych. W weekendy też nie odpoczywa - jest przecież szkółka jeździecka, poza tym energiczni rodzice zabierają małą na wszelkie wystawy malarstwa i architektury, na koncerty, do teatru. – Chcemy, aby była obeznana z kulturą i sztuką. Pamiętam, jak sama pierwszy raz trafiłam do opery dopiero w wieku dwudziestu lat – mówi mama Małgosi.

Spokojnie, dziewczynce nie grozi powtórzenie doświadczeń matki. Pytana o wielkich kompozytorów, jak z rękawa sypie nazwiskami. Potrafi także wymienić malarzy i rzeźbiarzy, którzy zaistnieli w świecie. O tym, co sprawia jej największą przyjemność, jednak nie bardzo umie mówić. Może dlatego, że zwyczajnie brak jej czasu na przemyślenia, a zmęczenie dniem odbiera dziecięcą spontaniczność i radość życia?


Głupie zabawy lalkami

Mama Małgosi uważa, że zabawa lalkami to przeżytek. Jej córka od wczesnego dzieciństwa dostawała same rozwojowe zabawki, posiadające wyłącznie walor edukacyjny. Efekty? Małgosia po prostu nie umie się bawić. Jeśli jakieś działanie nie przynosi pożytku, uznaje je za niegodne uwagi. Tym samym utwierdza rodziców, że idą dobrą drogą.

Czasem, choć niezmiernie rzadko, buntuje się, gdy trzeba wstać w sobotni poranek i wyruszyć na kolejną wystawę, do muzeum, na koncert. – Ale to normalne, zresztą nie trwa długo. Wszystkie dzieci wykazują przecież od czasu do czasu niechęć do wychodzenia z domu – przekonuje Anna. Chyba tylko samą siebie, bo ja jej argumentów nie jestem w stanie ani zrozumieć ani przyjąć.


Zajęcia pozalekcyjne? Owszem, ale z umiarem

Od czego jest bowiem dzieciństwo? Czy naprawdę od najwcześniejszych lat należy obciążać dzieci obowiązkami ponad ich siły i chęci, aby zmotywować je do pracy na rzecz ciągłego kształcenia?

Przecież i zabawy mają walor edukacyjny, a przede wszystkim z psychologicznego punktu widzenia, są bardzo korzystne dla prawidłowego rozwoju dziecka. Jeśli nie dajemy pociechom możliwości bawienia się, zabieramy im kawałek ważnego dzieciństwa.

Jest jeszcze jedna istotna rzecz: dzieci powinny uczyć się, bawić, ale i... nudzić. Bo kiedy się nudzimy, wtedy do głowy przychodzą pomysły.

A zajęcia pozaszkolne? Tak, tylko z umiarem. Rozpoznajmy najpierw, co dziecko interesuje i nie przesadzajmy z ilością ćwiczeń usprawniających jego umysł i ciało.



Magda Wieteska
Kreator stron www - szybka strona internetowa